Tuesday, April 11, 2017

Nowości śląskiej cybersfery. Hamlet ôd Shakespeare'a godo

Po śląsku coraz więcej się publikuje, ale rośnie też kreatywność. Marcin Melon, twórca przygód kōmisorza Hanusika, rozpoczął nową akcję, w której łączy się angielski — język internetowej komunikacji pokoleń młodszych, ze śląskim — czyli dziedzictwem przenoszonym w nowe czasy.

Portal silesion.pl przyjaźnie informuje o nowej książce Melona, Umrzik we szranku, ale używa terminu, który wielu „nowych Ślązaków” rozjusza, czyli gwara śląska:
Po ostatniej, eksperymentalnej części, która była równocześnie tłumaczona na język polski, tym razem autor był konsekwentny. Książka jest w całości napisana w śląskiej gwarze, języku jego serca jak wielokrotnie podkreślał, choć sam Melon zauważył pewne braki.
 Teraz na Facebooku pojawił się nowy, jak to się teraz mówi, projekt, ale po dawnemu to już przecież nie projekt, tylko efekt, produkt, mianowicie humorystyczno-edukacyjna strona Co by pedzioł Szekspir?

Oby była z tego lingwistyczno-humorystyczna wartość dodana, z korzyścią dla znajomości śląskiego w szerokim świecie i angielskiego na Górnym Śląsku.
Nie są to pierwsze śląskie rozmówki, ale w renesansowo-postindustrialnym sztafażu — najbardziej oryginalne.

Ten język śląski jest oczywiście wciąż in statu nascendi, a koordynacja wymaga wiele pracy. W każdym razie robienie rozmówek służy standaryzacji. Czujni czytelnicy, wśród nich, bodaj jako pierwszy, Bartłomiej Wanot, m.in. autor przekładów śląsko-wschodniosłowiańskich publikowanych na stronie czytomy.wordpress.com, zwrócili uwagę, że emblematyczne, sztandarowe górnośląskie słowo powinno się pisać przez ō, czyli pierōn. I tak wykuwa się przyszłość żywego, pisanego i mówionego języka górnośląskiego.


2 comments:

Dariusz Jerczyński said...

Arturze, wywód ciekawy, tylko nie rozumiem dlaczego nazywasz "nowymi Ślązakami" tych, których drażni nazywanie zespołu kilkudziesięciu gwar, kilkunastu dialektów i czterech zespołów dialektycznych klasyfikowanych jako warianty dwóch języków jednocześnie, mianem jednej gwary. Nikt z moich przodków nigdy nie twierdził, że mówi gwarą. Używali pojęć "po ślōnsku, pō naszymu, ślōnsko godka". Gwara to termin pejoratywny, używany wyłącznie w PRL w stosunku do kaszubskiego i ciągle w stosunku śląskiego. Nigdy nie słyszałem terminu gwara wielkopolska, małopolska, mazowiecka, a przecież śląski i kaszubski były klasyfikowane na równi z nimi, jako dialekty, a nie na równi z gwarami tych dialektów: zagłębiowską, kielecką, podhalańską, warszawską, kurpiowską, czy poznańską.

Artur Czesak said...

Bardzo dziękuję za odzew. „Nowi Ślązacy” to roboczy i blogowy skrót, którym obejmuję osoby świadomie podchodzące do swojej tożsamości, umiejące to wyrazić i wyrażające publicznie, w mediach, w druku i oczywiście w internecie, wpływające na poglądy i postawy współziomków oraz wyrażające także pomijane dotychczas zdania obecne wewnątrz śląskiej zbiorowości. Pojęcia tego używam trochę w opozycji do paternalistycznych pojęć typu „nasz lud śląski” używanych w dyskursach większościowych — niemieckim i polskim, nie bez podtekstów kryjących wysiłki asymilacyjne, ujednolicające do większości. Otwarcie mówiący o sobie Ślązacy są nowością w pojęciowym pejzażu toczonych w Polsce i po polsku debat, stąd ten skrót. Proszę o nieobrażanie się.
Historia pojęcia „gwara” nie jest dostatecznie opisana. Jednym z wcześniejszych świadectw jest tłumaczenie pastora Fiedlera (1844, Bemerkungen...), że to odpowiednik niem. Rede, czyli ‘mowa’, co się nie równa ani Sprache, ani Mundart, choć oczywiście jest słowem bliskoznacznym.
Gwara sama w sobie słowem pejoratywnym nie jest, użycia były różne. Współcześnie występuje na przykład użycie nazwy „gwara poznańska” na dialekt wielkopolski w całości lub którąś z jego odmian, co też oczywiście jest niedokładne.