W artykule Krzysztofa Groniowskiego Świadomość chłopskiej emigracji w Stanach Zjednoczonych do roku 1918 (Acta Univ. Lodz. FOLIA HISTORICA 45, 1992) przytoczono świadectwa identyfikacji z religią i z państwem, w którego granicach się mieszkało, a także wybieranie korzystnej strategii autoprezentacji. Być może było się lepiej postrzeganym, gdy się deklarowało związek z Prusami (tak czynili Górnoślązacy) lub Austrią (tak czynili mieszkańcy zachodniej Galicji, bezdyskusyjnie brani przez nas za Polaków). Często jednak w zetknięciu z zupełnie nową stratyfikacją odmienności rodziła się świadomość łączności z Polską (jako ideą, dziedzictwem, fantomem, marzeniem i realnym państwem sprzed rozbiorów) i poczucie, a w ślad za nim uznawanie uznawania za Polaków i deklarowanie polskości. Na przykład:
Korespondencja nadesłana w 1875 r. z Teksasu do „Gazety Polskiej w Chicago” mówiła o urodzonych jako rzymsko-katolicy i deklaracji na zebraniu Emanuela Rzeppy, sędziego pokoju, jako Prusaka.Wszystkie te dane i deklaracje wymagają interpretacji i już wtedy podlegały włączaniu do dyskursów ideologicznych i „nacjonalistycznych” (w odniesieniu do ludności wiejskiej często ennacjonalizacyjnych). Gwara polska zaś, jak sądzę, w tej ludowej klasyfikacji znaczyła to samo co język polski (mówiony), mowa polska.
[...] W amerykańskich korespondencjach do prasy śląskiej trudno we wszystkich wypadkach ustalić, co robili ich autorzy przed opuszczeniem kraju. Wiadomo, że Piotr Zając posługujący się pojęciem Górnoślązak i podający jako państwo Prusy (1882) to dawny górnik, zaś piszący pięć lat później o Moskalu, Niemcach i Polakach Juliusz Drobny to maszynista z Galicji. Pojęcia Polski i Polaka pojawiają się w 1868 roku w korespondencji do „Gwiazdki Cieszyńskiej”. Tomasz Wengrzyk, korespondent „Katolika” w 1876 r. mówił o Polakach, rok później deklarował odrębność od Niemców. Używał on terminu rodacy, zaś w 1882 r. wspominał o starej ojczyźnie.
[...] Wśród Pamiętników emigrantów znalazło się opracowanie pochodzącego z Galicji syna chłopskiego, w latach trzydziestych fryzjera w Chicago, zapewne sympatyka ruchu komunistycznego, Ludwika Mlekowskiego. Jego ojciec był związany właśnie z „Wieńcem i Pszczółką”. Pamiętnikarz sugerował, że w Galicji „nie czułem się Polakiem, lecz katolikiem-Austriakiem, pomimo, że gwarę polską utrzymaliśmy” [Pamiętniki emigrantów. Stany Zjednoczone, t. II, Warszawa 1977, s, 381].
No comments:
Post a Comment