Ebenezer Scrooge i jego „humbug”, rozmowy z duchami, rozważanie historii swego żywota, Czy może być lepsza lektura w Boże Narodzenie, Godami także w naszej części świata zwane?
Rozwija się literatura po śląsku pisana oryginalnie, ale laboratorium i warsztatem stylistycznej urody każdego standaryzującego się języka są przekłady — biblijne i literackie zwykle na samym początku.
Z tego powodu z nie mniejszym entuzjazmem, niż czyniłem to, gdy ukazała się książka Dante i inksi, ogłaszam, że zaistniała po śląsku A Christmas Carol Charlesa Dickensa.
Pobrać ją można ze strony tłumacza, którym jest Grzegorz Kulik. Biercie, czytejcie, jak powiada Pismo, i nie twierdźcie, że Gody to nōnsyns,
New and old dialects or languages. Slavic literary micro-languages. Slavische Mikroliteratursprachen
Sunday, December 25, 2016
Saturday, December 24, 2016
Feliks Steuer. Wigilia, cz. 3
Po wigilijnym posiłku czas pomyśleć o zwierzętach.
Są one włączane jako dobytek żyjący i czujący, a w ten wieczór także jako towarzysze narodzin Jezusa, w krąg ucztujących.
Potem zaś spod chrześcijańskiej politury wychodzą słoje dawnych wierzeń i zachowań — wróżby i działania magiczne, oczywiście w celu zapewnienia szczęścia, pomyślności, płodności.
Są one włączane jako dobytek żyjący i czujący, a w ten wieczór także jako towarzysze narodzin Jezusa, w krąg ucztujących.
Potem zaś spod chrześcijańskiej politury wychodzą słoje dawnych wierzeń i zachowań — wróżby i działania magiczne, oczywiście w celu zapewnienia szczęścia, pomyślności, płodności.
Friday, December 23, 2016
Feliks Steuer. Wigilia, cz. 2
Czytaliśmy część pierwszą etnograficznego opisu wieczoru wigilijnego w chłopskim domu w Sulkowie, dziś część 2.
Nie wiem, czym dokładnie były koluszka. Bo chasa to wiadomo — czeladź, służba.
Nie wiem, czym dokładnie były koluszka. Bo chasa to wiadomo — czeladź, służba.
Thursday, December 22, 2016
Feliks Steuer. Wigilia, cz. 1
Feliks Steuer w książce Dialekt sulkowski (1934) zamieścił teksty. Nie były to jednak urywki rozmów czy opowieści bezpośrednio zapisane od „informatorów”, lecz w zasadzie monografia etnograficzna, tyle że zapisana gwarą sulkowską. Zapis ten nie był zapisem ściśle fonetycznym. Nie uwzględniał upodobnień pod względem dźwięczności (jednolitości grup spółgłosek właściwych), fonetyki międzywyrazowej, bezdźwięczności w wygłosie absolutnym, wariantów pozycyjnych głosek itp.
Była to autorska kompozycja nie tylko pod względem treści, ale też i zapisu. Nie był to jednak „alfabet Steuera” (gśl. Steuerůw szrajbůnek). Różnica polegała na zapisie tzw. spółgłosek wargowych miękkich przed samogłoskami innymi niż [i]. W książeczkach literackich, Ostatni gwojźdźaurz i Z naszej źymjy ślůnskej, wprowadził jotę dla oznaczania ich miękkości — w odróżnieniu od konwencji pisowni języka polskiego, gdzie tę miękkość na piśmie konwencjonalnie sygnalizuje litera i. W 1935 roku pisał więc wjeczůr, do pjeca, ale w książce naukowej te same pozycje zapisane by były jako v'ečůr, do p'eca. Kreseczka oznaczająca miękkość w oryginale umieszczona jest nad literą, ale tu w blogu nie chce się taka czcionka wyświetlić.
Zmiana mogła wyniknąć na podstawie nowych wówczas ustaleń lingwistów polskich, że w zasadzie na całym polskim obszarze językowym tzw. spółgłoski wargowe miękkie wymawiane są asynchronicznie — miękkość artykułowana jest chwilę po zasadniczej spółgłosce w postaci [j] (= i niezgłoskotwórcze). Zatem Steuer swój fonetyczno-fonologiczny zapis zmodyfikować mógł nie dla podkreślenia różnej od polszczyzny wymowy wargowych miękkich, lecz dla uzgodnienia z najnowszymi ustaleniami fonetyków badających język polski. Np.:
Opis wieczoru wigilijnego zaczyna się u Steuera następująco:
Gdyby więc chcieć podjąć na nowo publikację tych wartościowych tekstów, należałoby rozważyć:
1) pozostawienie tekstu w oryginale,
2) przetransponowanie go na „alfabet Steuera” znany z publikacji z roku 1935 (zmiana zapisu joty i rezygnacja z n welarnego),
3) dostosowanie pod względem alfabetu i częściowo gramatyki do współczesnego stanu standaryzującego się literackiego dialektu/języka (górno)śląskiego, jak zrobił to z tekstami Steuera Andrzej Roczniok (przykłady tutaj).
Czytelniczkom i Czytelnikom tego bloga życzę tego samego, czego winszowano gospodarzowi w Sulkowie przed osiemdziesięciu ponad laty.
Była to autorska kompozycja nie tylko pod względem treści, ale też i zapisu. Nie był to jednak „alfabet Steuera” (gśl. Steuerůw szrajbůnek). Różnica polegała na zapisie tzw. spółgłosek wargowych miękkich przed samogłoskami innymi niż [i]. W książeczkach literackich, Ostatni gwojźdźaurz i Z naszej źymjy ślůnskej, wprowadził jotę dla oznaczania ich miękkości — w odróżnieniu od konwencji pisowni języka polskiego, gdzie tę miękkość na piśmie konwencjonalnie sygnalizuje litera i. W 1935 roku pisał więc wjeczůr, do pjeca, ale w książce naukowej te same pozycje zapisane by były jako v'ečůr, do p'eca. Kreseczka oznaczająca miękkość w oryginale umieszczona jest nad literą, ale tu w blogu nie chce się taka czcionka wyświetlić.
Zmiana mogła wyniknąć na podstawie nowych wówczas ustaleń lingwistów polskich, że w zasadzie na całym polskim obszarze językowym tzw. spółgłoski wargowe miękkie wymawiane są asynchronicznie — miękkość artykułowana jest chwilę po zasadniczej spółgłosce w postaci [j] (= i niezgłoskotwórcze). Zatem Steuer swój fonetyczno-fonologiczny zapis zmodyfikować mógł nie dla podkreślenia różnej od polszczyzny wymowy wargowych miękkich, lecz dla uzgodnienia z najnowszymi ustaleniami fonetyków badających język polski. Np.:
(...) zarówno pod akcentem, jak też w pozycji poprzyciskowej w spółgłoskach wargowych zmiękczonych występuje zawsze opóźnienie elementu palatalnego, który wydziela się w osobne dźwięczne lub bezdźwięczne -i̯- (Halina Koneczna Studium eksperymentalne artykulacji głosek polskich, „Prace Filologiczne” 16: 1934, s. 113)
1) pozostawienie tekstu w oryginale,
2) przetransponowanie go na „alfabet Steuera” znany z publikacji z roku 1935 (zmiana zapisu joty i rezygnacja z n welarnego),
3) dostosowanie pod względem alfabetu i częściowo gramatyki do współczesnego stanu standaryzującego się literackiego dialektu/języka (górno)śląskiego, jak zrobił to z tekstami Steuera Andrzej Roczniok (przykłady tutaj).
Czytelniczkom i Czytelnikom tego bloga życzę tego samego, czego winszowano gospodarzowi w Sulkowie przed osiemdziesięciu ponad laty.
Saturday, December 17, 2016
Steuer. Pisma w nieznanych językach
Badaniom nad językiem swojej „małej ojczyzny” oraz językiem gwar śląskich oddał całe swoje pracowite życie. Odmówił przyjęcia stanowiska profesora w Katedrze Slawistyki Uniwersytetu w Berlinie i został na Górnym Śląsku, gdzie pracował na stanowisku dyrektora Miejskiego Gimnazjum Męskiego im. Mikołaja Kopernika w Katowicach. Poświęcił się nauczaniu młodego pokolenia i kontynuował swoje badania. Nagrodą i wysoką oceną jego pracy przez wybitnych uczonych językoznawców było przyjęcie go w poczet członków Komisji Językowej przy Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie. Największym jego dziełem miał być Słownik gwar śląskich. W celu dokończenia prac nad nim otrzymał w 1939 roku urlop naukowy. Niestety, z powodu wybuchu II wojny światowej, nie mógł z niego skorzystać. Przerwaną pracę kontynuował dopiero po wojnie.Skandal, straszna strata. Papiery po doktorach należy przekazywać do archiwów. Wspomnienie to znalazło się w książce opracowanymi wystąpieniami sesyjnymi.
Przedwczesna śmierć przerwała jego życie i pracę nad wielkim dziełem. Zebrane przez Steuera materiały, choć wymagały tylko zredagowania i wydania, nigdy nie ukazały się drukiem. Praca kilkudziesięciu lat została zniszczona przez niezbyt chyba kompetentnych ludzi, którzy rękopisy ocenili jako „pisma w nieznanych językach” i przekazali na makulaturę. Dopiero w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia słownikiem zainteresował się prof. Stanisław Rospond. Na wiadomość o zniszczeniu zbieranych i pieczołowicie opracowywanych przez F. Steuera materiałów powiedział: „szkoda niepowetowana, dzisiaj Instytut nie odrobi tego przez lata, co było już zrobione przez dr. Steuera”.
Spis treści książki Feliks Steuer. Życie i dzieło człowieka pogranicza, red. Tomasz Kiziak, Zabrze 2014.
Thursday, December 15, 2016
Kilka myśli o prozie Feliksa Steuera
Dr Felix Steuer, wybitny humanista z Sułkowa, wydał także tomik próz etnograficzno-refleksyjnych o żywocie ludzkim pt. Ostatńi gwojźdźaurz, również „dialektem sulkowskim”, uprzednio przez siebie opisanym w książce pod takim właśnie tytułem.
Gwojźdźaurz to kowal wyrabiający gwoździe, wiodący żywot pracowity i pobożny, dumny z kształcącego się w szkole średniej syna. Teksty te, jak pisaliśmy poprzednio w odniesieniu także do wierszy, to nie tylko „próbki dialektu”, interesujące wyłącznie specjalistów, dialektologów, slawistów, lecz literatura.
Popatrzmy, jak wyglądają te klasyczne, wzorcowe dla śląszczyzny literackiej, utwory:
2) dostosowuje gramatykę do dominującego współcześnie demograficznie i kulturowo terenu środkowego Górnego Śląska.
Nie zawsze czyni to konsekwentnie. Na prezentowanej tu stronie 21 występują obok siebie formy w kuźni i w kuźnie, do czego oryginał żadnego asumptu nie daje. Niemniej jednak ta edycja przybliża dzieło Steuera zainteresowanym, ułatwia lekturę współczesnym i propaguje pisownię bardziej ustandaryzowaną niż pseudofonetyczno-polska i leseferystyczne pomysły w stylu „każdy pisze jak chce”. Zresztą proszę po prostu popatrzeć:
Trzeba też będzie kiedyś poświęcić parę słów „alfabetowi Steuera”, co nieco pochwalić, co nieco zdemitologizować, ale to innym razem.
Gwojźdźaurz to kowal wyrabiający gwoździe, wiodący żywot pracowity i pobożny, dumny z kształcącego się w szkole średniej syna. Teksty te, jak pisaliśmy poprzednio w odniesieniu także do wierszy, to nie tylko „próbki dialektu”, interesujące wyłącznie specjalistów, dialektologów, slawistów, lecz literatura.
Popatrzmy, jak wyglądają te klasyczne, wzorcowe dla śląszczyzny literackiej, utwory:
Widzimy jednak całe mnóstwo lokalnych cech śląszczyzny znad rzeki Psiny, zwanej też Cyną, które utrudniają percepcję współczesnym Górnoślązakom. Życzeniom takich czytelników wyszedł naprzeciw Andrzej Roczniok, szef Narodowej Oficyny Śląskiej. W 2012 r. opublikował on teksty Steuera „na dwa knify szrajbunka”, to jest w wersji oryginalnej i nowej, która:
1) zmienia ortografię na „ślabikorzową light”, to jest zachowującą z pisowni Gōrnoślōnskigo ślabikŏrza (2010) tylko znaki ō [ů] i ô [u̯o], a nie stosującej ŏ [o] lub [ou̯], pochodzące z
dawnego *ā lub odwzorowujące dyftongi innego pochodzenia, oraz ã i õ,2) dostosowuje gramatykę do dominującego współcześnie demograficznie i kulturowo terenu środkowego Górnego Śląska.
Kilka myśli o wierszach Feliksa Steuera
Pojawienie się dobrego tekstu to zawsze coś wartościowego. Legendarne i symboliczne znaczenie mają dwie malutkie książeczki wydane w roku 1935 przez Feliksa Steuera pod pseudonimem F. Res.
Syntetycznie rozważanie nad nimi skupiają się wokół dwóch zagadnień.
1. co się dzieje, gdy klasyczny utwór napisany został dialektem mało znanym
2. czy wartość zbiorków Steuera jest wartością literacką czy tylko sentymentalną
Z punktu widzenia procesów standaryzacyjnych twórczość Steuera stwarza pewne problemy, bowiem napisana jest miejscową gwarą miejscowości Sulków (dziś: Sułków) w powiecie głubczyckim, na pograniczu z gwarami laskimi (ludzie zwą je morawskimi). Zatem wartość literacka — wysoka — nie współgra ze zrozumiałością i z dominującymi cechami języka tej części Górnego Śląska, która jest najsilniejsza demograficznie i kulturalnie, umownie ciągnącej się od Rybnika po Katowice i na północ po Tarnowskie Góry. Ba, współcześnie w Sułkowie nie spotkamy bodaj nikogo, kto by umiał mówić tym „dialektem”, opisanym w połowie lat 30. XX wieku przez Feliksa Steuera.
Kazimierz Nitsch w 1936 r. na łamach „Języka Polskiego” zacytował i podsumował:
Syntetycznie rozważanie nad nimi skupiają się wokół dwóch zagadnień.
1. co się dzieje, gdy klasyczny utwór napisany został dialektem mało znanym
2. czy wartość zbiorków Steuera jest wartością literacką czy tylko sentymentalną
Z punktu widzenia procesów standaryzacyjnych twórczość Steuera stwarza pewne problemy, bowiem napisana jest miejscową gwarą miejscowości Sulków (dziś: Sułków) w powiecie głubczyckim, na pograniczu z gwarami laskimi (ludzie zwą je morawskimi). Zatem wartość literacka — wysoka — nie współgra ze zrozumiałością i z dominującymi cechami języka tej części Górnego Śląska, która jest najsilniejsza demograficznie i kulturalnie, umownie ciągnącej się od Rybnika po Katowice i na północ po Tarnowskie Góry. Ba, współcześnie w Sułkowie nie spotkamy bodaj nikogo, kto by umiał mówić tym „dialektem”, opisanym w połowie lat 30. XX wieku przez Feliksa Steuera.
Kazimierz Nitsch w 1936 r. na łamach „Języka Polskiego” zacytował i podsumował:
Te osobiste wypowiedzi mają przecie także charakter ogólniejszy: to nie robiona śląska pseudo-literatura, ale po prostu twórczość ludowa, też na estetycznym poziomie ludowym, bez cienia udawania. [tu całość recenzji w PDF]Przyznam, że niełatwo mi przełożyć te słowa na współczesny dyskurs. Nakładał bowiem uczony taką siatkę pojęciową (tak to czytam, ale chętnie zapoznam się z umotywowaną kontrpropozycją), która wszystko, co napisane niestandardową polszczyzną, oddziela nieprzepuszczalną granicą od literatury polskiej (prawdziwej) i każe rozpatrywać wyłącznie jako ludowe.