Nie. Tak. Już umarł. Jeszcze się nie narodził.
Mniej więcej takie diagnozy można było usłyszeć podczas spotkania zorganizowanego w Teatrze Korez w Katowicach, przy placu Sejmu Śląskiego z pomnikiem Korfantego w centrum w środę 17 maja 2017 r. Byłem i ja. Jestem na tym zdjęciu z Gazety Wyborczej, która krótko zrelacjonowała spotkanie.Sprawozdania
Głównym organizatorem był Marcin Musiał, To człowiek energiczny, autor bloga literacko-politycznego Tylko burak nie czyta, aktywniejszy ostatnio na profilu facebookowym.
Dużą zasługą Onego człowieka jest wprowadzenie tematyki śląskiej na Kongresie Kultury w 2016 roku. Można sobie obejrzeć serię wystąpień na YouTube (moje, dosłane z Krakowa, też tam jest, dziękuję).
Emocje emocjami, ale dokumentację też trzeba zrobić.
Na spotkaniu zaprezentowano Pakt dla śląskiej godki. Zdjęcie zarchiwizowałem, bo na FB przepadnie w odmętach niepamięci.
Foto: być może Aleksander Lubina.
Sam zaś tekst wyjściowy, nieskażony cyberchochlikami drukarskimi, wyglądał tak:
MY,niżej podpisani,sympatię dla godki i obowiązek wobec niej z różnychźródeł wywodzący, ludzie o różnych zapatrywaniachna świat i życie, pełni świadomości co do roli językajako jądra świata, przekaźnika tożsamości, historii idziedzictwa, budulca przyjaźni i miłości, a zarazemświadomi, że w świecie dynamicznie przeobrażającymsię, w którym spośród kilku tysięcy języków, dużaczęść ich wymrze, a przetrwają tylko języki dużychnarodów lub też te, które współegzystując obokjęzyka dużego narodu, w tymże narodzie znajdąspolegliwego opiekuna, apelujemy o zrozumienie idalekowzroczność rządzących, obecnych i przyszłych,a jednocześnie zobowiązujemy się do działania narzecz ślonskiej godki, jako fundamentu śląskiegouniwersum.
Mamy relację Dziennika Zachodniego. Dziennikarze (Magdalena Mikrut-Majeranek) umieją w skrócie napisać, więc zacytujmy:
W debacie wzięli udział: prof. Zbigniew Kadłubek (wykładowca UŚ, śląski intelektualista, pisarz), prof. Tadeusz Sławek (literaturoznawca, były rektor UŚ), Mirosław Neinert (aktor, dyrektor Teatru Korez), Monika Rosa (posłanka na Sejm RP, Nowoczesna), Marcin Musiał (inicjator prac nad ustawą o jęz. śląskim, Nowoczesna), Ilona "Potania" Chylińska (raperka), Justyna Majerska (stowarzyszenie "Wilamowianie"), Karol Gwóźdź (poeta), Gabriel Tobor (burmistrz Radzionkowa, tłumacz Pisma Świętego), Monika Rożek i Michał Baraniok (stowarzyszenie "Szkryfka"), Marcin Melon (pisarz, autor bestsellerów po śląsku) oraz Krystian Gałuszka (poeta, dyrektor MBP w Rudzie Śląskiej).Silesion.pl chwycił się jednego passusu i pseudosensacyjnym tytułem sugeruje, że na sali wrzał rewolucyjny / powstańczy zapał: Zróbmy czwarte powstanie śląskie.
Pojawiło się sporo głosów krytycznych. Jeden z ważniejszych opublikował Grzegorz Kulik, opracowujący śląski korpus językowy, publikujący wideobloga Chwila z gŏdkōm. Uczynił to na piśmie i w komentarzu wideo. Zarzuty były różnego kalibru, dotyczyły mankamentów technicznych (pliki wideo z wystąpieniami M. Melona i K. Gwoździa nie chciały się odtworzyć), kwestii językowych — błędów w śląskim i nadmiaru polskiego, formuły spotkania i wyraźnej obecności partii politycznej w osobie poseł Moniki Rosy z .Nowoczesnej, która ma pilotować w Sejmie RP projekt nowelizacji odpowiedniej ustawy, aby uzyskać dla języka śląskiego status języka regionalnego. W innym, własnym tonie (inspirowanym niedawnym wystąpieniem w Katowicach prof. Tomasza Wicherkiewicza) napisał Rafał Szyma. Główna myśl (dla mnie) to pochwała języka jako narzędzia komunikacji, a nie pielęgnowanego wspomnienia idyllicznych czasów:
Hermetyczny plac do ślōnskij gŏdki – „mŏwy ôd serca”, to je gynau tyn fal, kej gŏdka sie zawiyrŏ, swijŏ, traci. Prawie wtynczŏs napoczynŏ robić za postwernakularnŏ (jak żech dobrze spokopiōł te słowo), richtich mŏ trzi sztwierci do śmierci.Trza sie starać ô ta frechownŏ, wrazidlatŏ gŏdka, kerŏ prōbuje pochytać cołki świat i kerŏ funguje, durś je żywo, mŏ swojich naturalnych używŏczy. Niy ô ta, co je ino spōmniyniym (ciepłym, miyłym, cniwym, ale ino spōmniyniym) ô umartych światach, czasach a ludziach.
Treść
Wystąpienie profesora Tadeusza Sławka (nagranie amatorskie, słabo słychać, warto się wsłuchać) postawiło kwestie języka górnośląskiego w perspektywie uniwersalistycznej i najgłębiej humanistycznej. Dziesięć maksym, wyzwalających z partykularyzmu i egoizmu własnej sprawy.
Gdy umiera język, umierają słowa i myśli.
Słowo lokalne jest arką...
Słowo powszechne jest sługą konieczności... (Heidegger w tle)
Nie tylko o bogactwo języków chodzi, chodzi też o bogactwo języka, w języku...
Może ktoś to spisze i opublikuje.
Działający w sferze artystycznej, jak Ilona „Potania” Chylińska i społecznej (stowarzyszenie Szkryfka) wnieśli powiew młodości.
Nagrał je Leon Swaczyna i umieścił na swoim YouTubie:
Sejmowe przemówienie Z. Kadłubka potrzebuje jeszcze lektury i komentarza. Teraz także padło wiele myśli, które muszą być na spokojnie przemyślane i zinterpretowane. Ilustruje pewne przełomy: czas śmiało mówić o języku, nie ma na co czekać, lecz trzeba wyjść do całej wspólnoty politycznej, do społeczeństwa współczesnej Polski, bo „Górny Śląsk jest gwarantem demokracji”. „Nie przekonujmy już przekonanych”... To my jesteśmy godką. Godanie po śląsku jest również gestem politycznym. Dwie dekady przespaliśmy. Politycy muszą uznać język śląski... muszą zrozumieć, że jest to dla nas ważne... to nie jest przeciwko komuś, przeciwko Polsce... Było szczerze, poważnie, może chwilami idealistycznie (nierealistycznie). Ktoś komentował, że chodziło o lansowanie się profesora, który mentalnie przechodzi do partii .Nowoczesna Ryszarda Petru, żeby w tych czy owych wyborach... Tego akurat wrażenia nie miałem.
Nie był to meeting couchingowy, nie był to wiec polityczny ani też wieczorek autorski w instytucji kultury, nie była to demonstracja jedności moralno-politycznej Ślązaków. Wysłuchanie wielu głosów jednak było cenne. Debata toczy się od samego początku. Dariusz Dyrda wyszedł w trakcie. Śląskie miejsca w Internecie również dyskutują, ale tam, jak wiadomo, rozmowa może ugrząźć w szczegółach i osobistych animozjach.
To było dobre spotkanie. Dziękuję.
Słowo lokalne jest arką...
Słowo powszechne jest sługą konieczności... (Heidegger w tle)
Nie tylko o bogactwo języków chodzi, chodzi też o bogactwo języka, w języku...
Może ktoś to spisze i opublikuje.
Literatura i działania
Po szybkim i głębokim wystąpieniu T. Sławka moją uwagę zwróciły bardziej niż wystąpienia posłanki Moniki Rosy i Marcina Musiała dwie premiery tłumaczeniowe. Gabriel Tobor, burmistrz Radzionkowa, zaprezentował 3 rozdział Listu św. Jakuba przełożony przez siebie na śląski, a Marcin Musiał po śląsku przedstawił początek Procesu Franza Kafki. Nie z takiego słuchowego odbioru sądzić mi o jakości tych przekładów. Być może właśnie jednym z pozytywnych owoców tego spotkania dla niektórych jest informacja o tym, że godka nie tylko do godanio służy, lecz że staje się coraz bardziej językiem literatury.Działający w sferze artystycznej, jak Ilona „Potania” Chylińska i społecznej (stowarzyszenie Szkryfka) wnieśli powiew młodości.
Klamra. Kadłubek
Klamrą zamykającą (dla mnie, tak to zapamiętałem) było wystąpienie prof. Zbigniewa Kadłubka. Emocjonalne, lecz trzeźwe, czyli mocno ziemi się trzymające. Choć intelektualnie niełatwe.Nagrał je Leon Swaczyna i umieścił na swoim YouTubie:
Sejmowe przemówienie Z. Kadłubka potrzebuje jeszcze lektury i komentarza. Teraz także padło wiele myśli, które muszą być na spokojnie przemyślane i zinterpretowane. Ilustruje pewne przełomy: czas śmiało mówić o języku, nie ma na co czekać, lecz trzeba wyjść do całej wspólnoty politycznej, do społeczeństwa współczesnej Polski, bo „Górny Śląsk jest gwarantem demokracji”. „Nie przekonujmy już przekonanych”... To my jesteśmy godką. Godanie po śląsku jest również gestem politycznym. Dwie dekady przespaliśmy. Politycy muszą uznać język śląski... muszą zrozumieć, że jest to dla nas ważne... to nie jest przeciwko komuś, przeciwko Polsce... Było szczerze, poważnie, może chwilami idealistycznie (nierealistycznie). Ktoś komentował, że chodziło o lansowanie się profesora, który mentalnie przechodzi do partii .Nowoczesna Ryszarda Petru, żeby w tych czy owych wyborach... Tego akurat wrażenia nie miałem.
Nie ma podsumowania
Ze spotkania wychodziłem w nastroju dziwnym. Piszę o emocjach, bo emocje były zapowiedziane jako język interpretacji tego spotkania. Towarzyszyło mi poczucie jakiegoś niedopełnienia.Nie był to meeting couchingowy, nie był to wiec polityczny ani też wieczorek autorski w instytucji kultury, nie była to demonstracja jedności moralno-politycznej Ślązaków. Wysłuchanie wielu głosów jednak było cenne. Debata toczy się od samego początku. Dariusz Dyrda wyszedł w trakcie. Śląskie miejsca w Internecie również dyskutują, ale tam, jak wiadomo, rozmowa może ugrząźć w szczegółach i osobistych animozjach.
To było dobre spotkanie. Dziękuję.
No comments:
Post a Comment