- weekendowy dodatek Nowej Trybuny Opolskiej o 25-leciu zespołu Silesia z Łubnian, który śpiewa po naszymu;
- Gerhard Gnauck przy okazji szczytu klimatycznego w Katowicach opisuje we Frankfurter Allgemeine Zeitung przemiany regionu, koniec epoki górnictwa i kwestie społeczne. Deutsche Welle omawia tekst (nie mam dostępu do całości artykułu FAZ):
Skomplikowana historiaGnauck pisze o skomplikowanej historii Górnego Śląska między Polską a Niemcami. Na wybranych przykładach pokazuje dramatyczne momenty, gdy członkowie jednej rodziny służyli i w Wehrmachcie, i w wojsku polskim, a po wojnie byli przez władze polskie internowani i wysiedlani przymusowo do RFN i NRD.
(...) Gnauck zwraca uwagę na umacniającą się lokalną tożsamość Ślązaków i różniący się od polskiego język śląski [podkreśl. AC]. Wskazuje ponadto na sukcesy Ruchu Autonomii Śląska. Jego zdaniem w Polsce „raczej nie będzie drugiej Katalonii”. Niemiecki dziennikarz zaznacza, że w niedawnych wyborach samorządowych partie opowiadające się za autonomią Górnego Śląska nie przekroczyły progu wyborczego.
- w Rudzie Śląskiej czczono pamięć Jana Stefana Dworaka (1899–1986), polskiego działacza plebiscytowego i historyka lokalnej społeczności. Zdziwiło mnie, że w uczniowskiej prezentacji także pojawił się interesujący mnie w niniejszym blogu język śląski. Expressis verbis:
Dworak jest w gronie 44 osób zasłużonych dla Rudy Śląskiej, których sylwetki znajdują się na murach przy ulicy Kubiny, ale jest również patronem Szkoły Podstawowej nr 22 w Nowym Bytomiu.
Sylwetkę swojego patrona wspominali dzisiaj sami uczniowie wspomnianej szkoły:
Z rodzinnego domu, w którym panowały polska tradycja i głębokie umiłowanie języka śląskiego [podkreśl. AC], wyniósł on świadomość swojej polskości i zasady moralne, którym pozostał wierny przez całe życie. Już w okresie szkolnym zarejestrowano jego zainteresowanie historią, szczególnie pilnie uczył się tego przedmiotu. Pozostając wierny rodzinnej tradycji religijnej oraz widząc, że Kościół katolicki stanowił niemal jedyną ostoję polskości, od najmłodszych lat związał się z ruchem katolickim.
Jan Stefan Dworak badał i starał się odtworzyć dzieje naszego miasta wykazując niezwykłą skrupulatność i pracowitość. Swoją pracą naukowo-badawczą zaskarbił sobie szacunek wśród lokalnej społeczności i środowiska naukowego. – wspominali Jana Stefana Dworaka uczniowie podczas uroczystej akademii.
https://rudaslaska.com.pl/i,w-szkole-podstawowej-nr-22-obchodzili-swieto-patrona---jana-stefana-dworaka,100,1360844.htmlDziś taka konfiguracja słów kluczowych nie dziwi, ale to współczesna, postmodernistyczna synteza. W czasach plebiscytu polskość i religia mogły współwystępować (ale język śląski — nie). W czasach sanacji — polskość oczywiście mogła być promowana, ale lepiej, by występowała w sojuszu z wojewodą Grażyńskim niż z ważniejszym podczas plebiscytu Korfantym; religijność — tak, ale stonowana, a w szczegółach tradycja walczyła z modernizacyjnymi i kolektywistycznymi pomysłami rządu (boje o zajęcia z wychowania fizycznego i przygotowania wojskowego dziewcząt i kobiet). Język śląski — nie! Po wojnie — walka o polskość w czasach plebiscytu oceniana jako słuszna, choć najlepiej by było, gdyby się nie konfliktowała ze słuszniejszymi bądź co bądź internacjonalistycznymi uczuciami i dążeniami wielkoprzemysłowej klasy robotniczej, którym tam wówczas przewodzić miała Komunistyczna Partia Niemiec. Grażyński i Korfanty — najlepiej do żadnego się nie przyznawać. Religijność — jako relikt tolerowana. Język śląski — na indeksie. Wolno mówić i pisać „gwara śląska”.
Współcześnie zaś wszystko ze wszystkim da się połączyć, bo nie ma już bezpośrednich świadków wydarzeń sprzed lat stu i późniejszych. Tak więc funkcjonujący w tych różnych uwarunkowaniach społecznych i politycznych lokalny działacz i erudyta (w Wikipedii artykulik marny).
Historyk Rudy Śląskiej, dziejopis Karola Goduli, „człowiek wielce prawy” jest zbyt mało znany.
(tablica na kamienicy, gdzie mieszkał J.S. Dworak; źródło: http://rudaslaska-ruda-slaska.blogspot.com/p/znani-ludzie-z-rudy-slaskiej.html)
Współpraca z powojenną władzą i wyjazd (wygnanie?) w latach stalinowskich powinny być opisane nie ogólnikowo i bez coraz mniej zrozumiałych eufemizmów. I czy pisał coś o umiłowanym języku śląskim?Czy to się jakoś łączy?
Nie. Sądzę, że te doniesienia z jednego właściwie dnia, z różnych stron, łączące się z kwestią języka na Górnym Śląsku, pokazują wielogłosowość i osobność narracji, ich pewną lekkość. Czy pojawi się jakaś unifikująca idea, która język śląski będzie promować lub na nowo zakazywać używania takiej frazy nominalnej?