Friday, December 18, 2020

Co jest naukową oczywistą oczywistością?

Jako korektor i redaktor mogę o występie Rafała A. Ziemkiewicza, od niedawna youtubera, z 17 grudnia 2020 r. pt. Nie ma narodu ani języka śląskiego. To ściema, służąca kawałkowaniu Polski powiedzieć tak: stylistycznie poprawna publicystyka. Fakty i przykłady do weryfikacji. 

Punktem wyjścia jest kilka zdań Łukasza Kohuta, które skonsternowały i wyciszyły tłumaczy z polskiego w parlamencie. Pech. Pewnie akurat nie było w kabinie tych, którzy nie zmieniając swego profesjonalnego tonu, tłumaczyliby płynnie ze śląskiego. Rozpisywały się o tym media, hojnie i wbrew temu, o co chodziło parlamentarzyście, szafując pojęciem „gwara śląska”.

Źródło: Polsat News

Wprawdzie Ziemkiewicz mówi „jako kształcony językoznawca powiem” i mówi, a raczej plecie, co mu się ostało w głowie ze studiów polonistycznych, ale wypowiedź jego realizuje głównie funkcję perswazyjną, tumani i przestrasza. Gdyby autor chciał swoją tyradę przeciwko „ślązakowcom” i „rasiowcom” (zauważmy, że Łukasz Kohut został posłem do Parlamentu Europejskiego z listy Wiosny Roberta Biedronia, nie z RAŚ, Śląskiej Partii Regionalnej ani partii Ślonzoki Razem, w dużej mierze dzięki własnej pracowitości i mirowi, który miał wśród wyborców w swoim okręgu jako młody, dynamiczny, przejrzysty, komunikatywny działacz społeczny, związany np. z edukacyjną organizacją pozarządową DURŚ) wydrukować, musiałby ją gruntownie przerobić.


Sądzę, że Kaszubów zainteresują liczne wpływy bałtyckie w ich — być może, niech im będzie — języku. Argumentem naukowym przeciwko mówieniu i myśleniu o śląszczyźnie jako języku ma być publicystyczna i emocjonalna wypowiedź prof. Jana Miodka. Mówienie o dyftongach jako jakimś ewenemencie kaszubskim jest kompromitujące, zwłaszcza że najwięcej jest ich w Wielkopolsce, a Wielkopolanom nikt nie zarzuca, iż jakoś nie w pełni polska jest ich mowa, cóż dopiero tożsamość. Błędy, anachronizmy, niechęć.

Uważam, że istnienie języka śląskiego uczciwie można przedstawiać jako kwestię dyskusyjną i opisywać np. w kategoriach literaryzacji, deterytorializacji i konwergencji dialektu/dialektów, ale nie za pomocą demagogii i komunikowania swej awersji, podawania historycznych uproszczeń jako niezbitych faktów mających jedyną interpretację.
Dużo bardziej ryzykowne z punktu widzenia racjonalności i etyki jest oświadczanie komuś, że nie ma prawa odczuwać swojej tożsamości rodzinnej, środowiskowej, etnicznej jako innej niż polska, graniczącej z polską, częściowo lub całościowo polskiej, lecz z silnym komponentem regionalnym, nieznanym nieśląskim Polakom, ale też jako niepolskiej.
Złożoność kwestii śląskich, tożsamościowych, społecznych, gospodarczych fascynuje licznych autorów. W ostatnich miesiącach ukazały się co najmniej dwie niezłe książki drążące te zagadnienia, do nich więc możemy odesłać siebie nawzajem i buńczucznie prezentującego swą ignorancję warszawskiego publicystę. Jedną z nich jest Kajś Zbigniewa Rokity, Wołowiec: Wyd. Czarne, 2020. Autor z równą dociekliwością pyta, opisuje i eksploruje własną świadomość, pamięć, przekonania i przesądy. Takie zabiegi polecam każdemu i zawsze.

Ziemkiewicz, nieźle obeznany z polską historią XX wieku, w wypowiedziach o historii Śląska się kompromituje. Myli Łambinowice ze Świętochłowicami, ignoruje współczesne prace historyków o latach 1918–1922. Współczesnej emancypacji języka śląskiego nie da się objaśnić przywoływaniem Myśli nowoczesnego Polaka.

Proszę mnie nie posądzać o chęć publicystycznego mierzenia się z Ziemkiewiczem. Nie zamierzam też się wdawać w sąd nad wszystkimi jego poglądami i tweetami. Niemniej jednak gdyby ktoś chciał się zapoznać ze stanem lingwistycznej refleksji nad procesami powstawania „nowych” języków słowiańskich, objaśnianymi w sposób bardziej złożony niż sugerowanie przemożnego wpływu niemieckich pieniędzy, jak to czyni RAZ, niechże sięgnie choćby do nowej publikacji Henryka Jaroszewicza w nobliwym (i recenzowanym) poznańskim piśmie „Slavia Occidentalis”: Krytyka prób emancypacji śląszczyzny. Płaszczyzna naukowa (lingwistyczna). Wystarczy, żeby przestać fanzolić.

Co mówił Łukasz Kohut o inicjatywie Minority SafePack? Proszę posłuchać i poczytać (przydałaby się korekta w napisach):


https://twitter.com/i/status/1338884713365327873

Z jakich pozycji to piszę? Własnych, przy biurku w Krakowie. Czy mam osobiste związki z posłem Kohutem? Tak, zrobił mi kiedyś ładne zdjęcie w Niewiadomiu, ale mi zginęło.

Friday, December 4, 2020

Andersen po lasowiacku

 Czyli odradzanie się gwar i ich przeskakiwanie w nowe miejsca, role i spotkania ze światową klasyką to zjawisko systemowe i powszechne, niezależne od tendencji politycznych — to próba dodania wigoru mowie pradziadków i prababek.

Andersen po lasowiacku

Echo Dnia informuje, że Królowa Śniegu dzięki animującemu fanpejdż Kocham Tarnobrzeg 23-letniemu Karolowi Kaścynemu Bednarskiemu zabrzmiała po lasowiacku.
🔵 Długo nie pisałem, ale pracowałem nad ważnym projektem. Przetłumaczyłem dla was "Królową śniegu" Andersena na gwarę lasowiacką. Planuję tłumaczyć dużo więcej tekstów kultury, żeby dalej pielęgnować naszą mowę i dostarczać wam trochę darmowej kultury w internecie. W tym celu założyłem swoją stronę internetową, gdzie te teksty będą umieszczane. Pozdrawiam cieplutko!
🟡 Dugo niy pisołem, ale to latygo, aze pracowołem nad ciazkim projektam. Przełozył byłem la was "Królowo śniygu" Andersena na lasowiocko mowe. Planuje dalyj przekłodać wiela wiyncyj techstów kultury, coby dalyj pielegnowoć naso mowe i dostarcać wam trochiy darmowyj kultury we internecie. Po to załozył byłem swojo strone internetowo, kaj te techsty bede zamiescoł. Pozdrowiom cieplutajko!

Fragment tekstu

Tradycyjne hasło gwara w literaturze uzupełnić więc należy nową gwarą i nową literaturą:

I. Guślorskie luśtyrko

Zył se dawniajko tymu bardzok złoślywy guślorz. Cało jygo uciecho było robić na złoś ludziom, ze wsyskiygo sie wyśmiywać i na kozno rzec bacyć z jag najgorsyj strony.

Wymyślył wreście i zrobił tagie śtućne luśtyrko, bo wsyskie rzecy piankne i dobre wyglodały w nim brzydko, a nawyt śmiysnie, latygo aze były pobykrzywiane, zmyśne, niywyraźne — za to złe rzecy widno było w nim doskonale.

Latygo właśnie cały świat w tym luśtyrecku był brzydki i zły, i nic w tym świycie niy było pianknygo. Guślorz chlaskał we dłonie i śmiał sie gośno ze swojich zartów, a źli jygo ucniowie porwali luśtyrecko i biygali z nim wsandy, podstawiajoc je ludziom niyspodzianie przed ocy i ciesyli sie, i śmiali, kiej zlykniony cowiek zasłaniał ocy renko; a potym niyroz sam niy wiydział, chtóry świat jes tym prowdziwym: cy tyn, chtóry bacy na co dziaj, cy tamtyn, chtóry pobacył w zaklatym luśtyrecku? (Źródło: kochamtarnobrzeg.com)

Bomba dźwiękowa

A teraz następna sensacja: audiobook z profesjonalnym głosem, i to czyim!

Hej! Pamiatata tyn mój przekład Królowyj Śniygu Andersena na lasowiocko mowe, chtóry zem rzucił wczora haw na fanpeja? Chce wam powiedzieć, aze bedzie go mozno odsuchać we formie audiobooka cytanygo bez Beate Jewiarz. La tych, chtórzy niy znajo po nazwisku – domyślom sie, aze wiynksość z was moze znać głos pani Beaty z gry komputerowyj Wiedźmin 3: Dziki Gon, kaj achtorka wcielyła sie we role Yennefer z Vengerbergu. Audiobook bedzie dostenpny za darmo, piyrso cenś opublikuje piyrsygo grudnia o 11:00, a kozno kolyjno bede publikowoł co trzy dni o tym samym casie, tag wienc subskrybujta kanał, coby być na casie ze wsyskim. La tych, chtórzy przegapili mój wcorajsy post, kaj udostenpniłem calusiajki techst – tyn przekład baśni Andersena jes adaptacjo kulturowo. Jes to tagi specyfićny rodzaj przekłodu, kaj przekłodawa niy tyko mowe, ale i wsyskie okolicności, tag coby pasowoły do docylowych. Latygo bohaterowie miyskajo we Tarnobrzegu przy Placu Cerwonym. I niy noso juz tych egzotycnych jimion; Kaja i Gerde zastenpujo tu Krzyś i Salomejka. Dziywcynka mo tagie jimie, a niy jinse bo achcja mo miyjsce we dawnym Tarnobrzegu, kaj coś ponad połowa miyskajców to byli Zydzi. Zachencam wsyskich jesce roz do śledzenia całygo projektu, pozdrowiam cieplutajko! (Kocham Tarnobrzeg, Facebook)
Zapraszam serdecznie do wysłuchania pierwszego rozdziału Królowej Śniegu Andersena w wersji lasowiackiej. Tę nieco “zlasowiacyzowaną” wersję historii przeczyta dla was Beata Jewiarz, której głos możecie znać z gry komputerowej Wiedźmin 3: Dziki Gon, gdzie aktorka wcieliła się w rolę Yennefer z Vengerbergu. Miłego słuchania! (Kocham Tarnobrzeg, Facebook)

Pierwsza ocena

Czy jest idealnie? Nie. Oczywiście są pewne niekonsekwencje zapisu, które przenosi w sferę audio dobra dykcyjnie i gwarowo aktorka. Cenne jest w jej czytaniu to, że dobrze słychać ly, nie dziwi jej, że odpowiednikiem ę bywa a, choć sam tekst chwilami zbyt bliski jest polszczyźnie ogólnej. To była ocena pierwszego rozdziału audiobooka usłyszanego. A sam tekst? Można dyskutować, czy trzeba pisać jag, czy faktycznie tagi jest powszechne, czy imiesłowy literackie polskie mają rację bytu w lasowiackim literackim, ale większość cech oddano wiernie, a i literackiego polotu przetransponowano na gwarę niemało.

Zamias jednygo luśtyrka, były jich tera myliony; rozprosyły sie wsandy, a w koznym najmniyjsym kawołecku, chocia drobnym jag ziorko piasku, widno było świat cały śkaradny, śmiysny, bykrzywiony. Jeźli tagi prosek wpod komu do oka, to cowiek tyn wsysko juz bacył zmiynione i niy móg dostrzec koło siebie nic dobrygo, nic pianknygo! Za to najgorse rzecy bacył jaśniajko i wyraźnie, wienc wsysko było la niygo złe.

Gorzyj jesce, jeźli okrusynka luśtyrka wpoda komu do serca. Niescaślywy tracił ucucie: serce jygo stawało sie kawołkiym lodu, nikogusiajko kochać niy móg, wsyskie ludzie były la niygo obcymy, obojatnymy.

Z wiynksych kawołków porobiono syby, z jinsych śkła do okularów, a mnóswo jesce kronzyło w powiytrzu — wiater je roznosił wcioz dalyj i dalyj, i coroz wiyncyj ludzi stawało sie niescaślywymi kalykami.

A tagich pyłków ciogle jesce pełno i pobacywa, co z tygo wynikneno.

Posłuchojwa dzisioj, cy bedzie drugo cajś. 

 

 

 

 

Tuesday, December 1, 2020

Telewizja śniadaniowa widzi dzieło, nie problem

 Grzegorz Kulik, tłumacz na śląski Alice’s Adventures in Wonderland rozprawiał ze swadą po śląsku w studiu Dzień Dobry TVN. Bardzo to optymistycznie i otwarcie wyglądało.:

Do obejrzenia i poczytania: https://dziendobry.tvn.pl/a/powrot-dialektu-slaskiego-i-goralskiego-w-polsce

Wraz z bytomskim przekłodoczym wystąpił Bartłomiej Kuraś, który stworzył podhalańską wersję przygód wojów Kajka i Kokosza.

Przihody ôd Alicyje we Kraju Dziwōw już wkrótce będą rozsyłane. Można je zamawiać u Wydawcy: Silesia Progress.



Monday, October 5, 2020

Przed nowym spisem powszechnym w Polsce

 Pewnie nie śledzę dostatecznie uważnie górnośląskiego życia społeczno-politycznego, bo mi unknęła informacja o powstaniu Rady Śląskiej. Ale dotarł do mnie via Facebook post opublikowany przez Andrzeja Rocznioka, a podpisany przez organizację Ślonzoki Razem.

W dniu 29 września Rada Śląska powołała Społeczny Komitet na Rzecz Języka Śląskiego i Narodowości Śląskiej w Spisie Powszechnym.
W skład Społecznego Komitetu może wejść każda osoba, każde środowisko, każdy który chce wesprzeć działania na rzecz języka śląskiego i narodowości śląskiej w Spisie Powszechnym.
W Spisie Powszechnym w 2002 r. przynależność do narodu śląskiego zadeklarowało 173,2 tys. osób, a używanie języka śląskiego 56,6 tys. osób. Wspólne działania doprowadziły, że w 2011 r. przynależność do narodowości śląskiej potwierdziło 847 tys. Ślązaków a 509 tys. przyznawało się do używania języka śląskiego.
Chociaż Spis Powszechny odbędzie się od 1 kwietnia do 30 czerwca 2021 r., to już teraz trzeba zacząć się mobilizować. Mając na uwadze, że tylko wspólne działania pozwolą powiększyć ilość osób przyznających się do bycia Ślązakiem oraz mówiących po śląsku, dlatego też zachęcamy wszystkich do wspólnego działania.
Ślonzoki Razem
Tu odnotowuję, że powstał Społeczny Komitet na Rzecz Języka Śląskiego i Narodowości Śląskiej w Spisie Powszechnym. Co będzie dalej?

Thursday, September 17, 2020

Szczepan Twardoch — wieszcz zdystansowany

 Szczepan Twardoch jest jednym z ciekawszych śląskich głosów. Nie obejmuje jednak rządu dusz, bo też i nikt mu go nie daje, ale nie chce się też w żadnym stopniu przypodobać swoim krajanom. Oto przykład z nowego wystąpienia w Żorach, opisanego przez Marcina Musiała w katowickiej wersji Gazety Wyborczej.

Bardzo popularna jest wśród Ślązaków opowiastka o tym, że na Śląsku nie używano przekleństw aż do momentu, gdy pojawili się na nim gorole. Mnóstwo jest takich autotematycznych bzdur, w które Ślązacy wolą wierzyć, zamiast spróbować zdefiniować siebie w kontakcie z rzeczywistością - przekonywał śląski pisarz.

Niemała zasługa w sformułowaniu tej konstatacji leży po stronie autorek publikacji Ty bestya, ty kamelo

Wednesday, August 12, 2020

Demonstracje z hasłami po śląsku

Nie jestem socjologiem, więc zamiast punktów i podziałów po prostu napiszę: jest kolejny obszar, gdzie pojawiają się teksty śląskie.

To demonstracje antydyskryminacyjne, „progresywne” (opresyjny cudzysłów purystyczny), sprzeciwiające się wykluczającemu językowi i niektórym akcjom policyjnym w odniesieniu do osób 
„niebinarnych” i innych (cudzysłów niepewności terminologicznej).

W Katowicach, dzięki inicjatywie i wysiłkom Marcina Musiała pojawiły się hasła po śląsku.


Jest też na blogu Tylko burak nie czyta materiał wideo: https://www.facebook.com/tylkoburaknieczyta/videos/1511244719047954

To jedna z klatek



Wednesday, July 29, 2020

Janko Muzykant po śląsku

Grzegorz Kulik, człowiek niebywałej skromności i niespożytej energii, wraz z doświadczeniem nabiera tłumaczeniowego rozpędu.
Oto parę dni temu zaprezentował Janka Muzykanta Henryka Sienkiewicza w przekładzie na literacki standaryzujący się śląski. Ciekawe są uwagi tłumacza, interesujący dobór stylów oddających gawędę narratora i mowę bohaterów.

Karlus to bōł barzo mało talyntny i jak wiejske dziycioki przi godce z ludźmi palec do gymby wrażoł. Niy ôbiecowali sie ani ludzie, iże sie wychowie, a jeszcze mynij, coby matka mogła doczekać sie z niego pociechy, bo i do roboty bōł nicpotok. Niy wiadōmo, skōnd sie to take ulyngło, ale na jedna rzecz bōł ino przepadzity, to je na granie. Wszyńdzie tyż je słyszoł, a jak ino trocha podrōs, tak już ô niczym inkszym niy myśloł. Szoł, bywało, do boru za gadzinōm abo z dwojokami na jagody, to sie wrōciōł bez jagōd i bebloł:

— Mamulko! Tak coś w borze „grlało”. Ojeje!

A matka na to:

— Zagrōm ci, zagrōm! Niy bōj sie!

Tōż niyroz robiyła mu warzeszo muzyka. Karlus krziczoł, ôbiecowoł, iże już niy bydzie, a taki myśloł, iże tam coś w borze grało… Co? A bo ôn wiedzioł?… Sosny, buki, brzeziok, wilgwy, wszysko grało: cołki bōr, i basta!

Echo tyż… W polu grała mu bulica, w sadku pod chałpōm ćwiyrkały wrōble, aże sie wiśnie trzynsły! Wieczōr suchoł wszyjskich głosōw, jake sōm na wsi, i pewnikym myśloł sie, iże cołko wieś gro. Jak go posłali do roboty, coby gnōj rozciepowoł, to mu nawet wiater groł we widłach.

Ôboczōł go tak roz karbowy stoć ze rozciepanōm szopōm i suchać wiatru we drzewiannych widłach… ôboczōł, chyciōł za rzymiyń i doł mu dobro pamiōntka. Ale na co sie to zdało! Nazywali go ludzie „Jōnek muzykant”!… Na wiosna uciykoł z dōmu kryńcić flyjtki kole strumiynia. Nocami, kej żaby zaczynały rzegotać, krzōnstki na łōnkach krzyńścić, bōnki po rosie brōnczeć; kej kokoty pioły po zopociach, to ôn spać niy mōg, ino suchoł i Bōg jedyn wiy, jake ôn i w tym nawet słyszoł granie… Do kościoła matka niy mogła go brać, bo jak, bywało, zahuczōm ôrgany abo zaśpiywajōm słodkim głosym, to dziecku ôczy tak mgłōm zachodzōm, choby już niy z tego świata patrziły…

Dla przypomnienia — po polsku

Był to chłopak nierozgarnięty bardzo i jak wiejskie dzieciaki przy rozmowie z ludźmi palec do gęby wkładający. Nie obiecywali sobie nawet ludzie, że się wychowa, a jeszcze mniej, żeby matka mogła doczekać się z niego pociechy, bo i do roboty był ladaco. Nie wiadomo, skąd się to takie ulęgło, ale na jedną rzecz był tylko łapczywy, to jest na granie. Wszędzie też je słyszał, a jak tylko trochę podrósł, tak już o niczym innym nie myślał. Pójdzie, bywało, do boru za bydłem albo z dwojakami na jagody, to się wróci bez jagód i mówi szepleniąc:

— Matulu! Tak ci coś w boru „grlało”. Oj! Oj!

A matka na to:

— Zagram ci ja, zagram! Nie bój się!

Jakoż czasem sprawiała mu warząchwią muzykę. Chłopak krzyczał, obiecywał, że już nie będzie, a taki myślał, że tam coś w boru grało... Co? Albo on wiedział?... Sosny, buki, brzezina, wilgi, wszystko grało: cały bór, i basta!

Echo też... W polu grała mu bylica, w sadku pod chałupą ćwirkotały wróble, aż się wiśnie trzęsły! Wieczorami słuchiwał wszystkich głosów, jakie są na wsi, i pewno myślał sobie, że cała wieś gra. Jak posłali go do roboty, żeby gnój rozrzucał, to mu nawet wiatr grał w widłach.

Zobaczył go tak raz karbowy, stojącego z rozrzuconą czupryną i słuchającego wiatru w drewnianych widłach... zobaczył i odpasawszy rzemyka dał mu dobrą pamiątkę. Ale na co się to zdało! Nazywali go ludzie „Janko Muzykant”!... Wiosną uciekał z domu kręcić fujarki wedle strugi. Nocami, gdy żaby zaczynały rzechotać, derkacze na łąkach derkotać, bąki po rosie burczyć; gdy koguty piały po zapłociach, to on spać nie mógł, tylko słuchał i Bóg go jeden wie, jakie on i w tym nawet słyszał granie... Do kościoła matka nie mogła go brać, bo jak, bywało, zahuczą organy lub zaśpiewają słodkim głosem, to dziecku oczy tak mgłą zachodzą, jakby już nie z tego świata patrzyły... (Źródło)


Moje zastrzeżenia budzi ćwiyrkały wrōble, ale o tym kiedy indziej.
Całość tekstu Sienkiewicza po śląsku jest TUTAJ. Można od razu posłuchać interpretacji tłumacza:

Po śląsku w Rabce-Zdroju

Już za kilka dni tłumacza będzie można spotkać w Rabce na festiwalu Jemy borówki na polu, podczas którego wiele się mówi o zróżnicowaniu językowego krajobrazu Rzeczypospolitej Polskiej.
W tym roku Rabka jest wszędzie, bo niszowe spotkanie będzie transmitowane online.
31 lipca, piątek
 16:00 Zobacz

Kubuś Puchatek po polsku, śląsku i góralsku oraz rozmowa o sztuce przekładu.

Udział biorą: Piotr Krasnowolski, Grzegorz Kulik, Michał Rusinek, Stanisława Trebunia-StaszelProwadzenie: Barbara Gawryluk    

Warto więc odnotować termin i przypominajkę (fejsbukową) ustawić.
Jemy borówki na polu - Czyli wakacyjne spotkania z językiem polskim



Wednesday, June 10, 2020

O Kaszubach w Pomocniku Historycznym tygodnika Polityka

Może kupię wersję papierową, skoro mnie odmrozili i codziennie teraz wychodzę z domu. Artykuł z pewnością ciekawy, choć tytuł niegramatyczny, a może i mylący, bo może sugerować, że kaszubszczyzna wywodzi się od języków Bałtów (współczesne litewski, łotewski, dawny pruski). Może jednak nie będę brnął w potępianie nieznanych mi wywodów z nieprzeczytanego artykułu.

Niegramatyczny zaś dlatego — to będę kontynuował, bo nagłówek prasowy jest tekstem skończonym, choć osadzonym w kontekście, a ponadto jest ciekawe w szerszym ujęciu, które zamyka się w częstym pytaniu: czy i jak odmieniać elementy z jednego systemu językowego osadzane w tekście polskim  — że kaszëbskô to mianownik. W bierniku: od… po (co?) kaszubską mowę mogłoby być w pełni po kaszubsku: kaszëbską mòwã, wtedy jednak po polsku byłoby mniej zrozumiale. Duże K nie jest zgodne ze współczesną ortografią polską ani kaszubską.

Zapowiada się więc jak zwykle — jakie to ciekawe, państwo w Warszawie zapewne nie słyszeli, że nad morzem żyli, a może i żyją tubylcy, autochtoni, miejscowi, lokalsi zupełnie różni od Państwa, Polaków kontynentalnych, Polskę kochający i za nią oddający życie, którym jednak trzeba przypominać, że są, byli i mają być Polakami (pomijamy separatystów kaszubskich, żeby mimo obiektywizmu naszego opisu nie nagłaśniać szkodliwej propagandy będącej wodą na młyn wiadomych kół z Kopenhagi), bo uparli się, że można należeć do polskiego narodu i mówić oraz pisać innym językiem, bardzo egzotycznym, którego Państwo, Polacy kontynentalni w ogóle nie zrozumieją, ale zasadniczo nie powinien być odrębnym językiem, bo jest bardzo podobny w wielu aspektach do polszczyzny, a wymyślili go inteligenci i sztucznie animują działacze kulturalni.

Tak, kupię. Obym się zawiódł i przeczytał coś mniej przewidywalnego. W końcu podobno polską świadomość przeorał film Kamerdyner, chociaż on chyba był o Niemcach.