Mam jednak poważne zastrzeżenie do tekstu Magdaleny Mikrut-Majeranek. Jeśli ktoś uważa, że blog to publicystyka i trzeba z grubej rury i wielkimi słowy, to proszę: chodzi o brak szacunku do Ślązaków i ich języka, czyli mniej więcej o to samo, czego przyczyną był poprzedni tekst interwencyjny. Na czym polega i czym wyraża się lekceważenie dla śląskiego w tekście wyżej wymienionej autorki? Na używaniu formy godoć. Ten bezokolicznik z nieznanych mi przyczyn jest bardzo częsty i z uporem powielany przez ludzi, którzy jakby mieli zniekształcający filtr w uszach i mózgu, że nie są w stanie poprawnie powtórzyć dwóch sylab, pięciu głosek. A przecież to nie jest żadne Rumpelstiltskin, Rumpelstilzchen, Titelitury, czy Roeoender. To jest zwykłe
godać
Nie: godoć!
Dowody zbrodni:To było w relacji autorskiej. Ale jeśli chodzi o cytowaną poniżej wypowiedź pana Józefa z Bykowiny, to chyba powinien się on poczuć dotknięty przekręceniem (jak sądzę) jego wypowiedzi.
Dzienniku Zachodni, należy się sprostowanie!
W Rudzie Śląskiej zresztą nie tylko się godo, ale także pisze po śląsku i wystawia przedstawienia teatralne. Te trwalsze ślady obecności godki śląskiej poza sferą komunikacji codziennej tworzą m.in. Bronisław Wątroba i Marian Makula. Miejskie instytucje udzielają wsparcia na przykład konkursom poetyckim i wystawom.
Że się powtarzam i że już o tym pisałem? Nie, pisałem o innym godoć. Choć jeśli chodzi o Dziennik Zachodni to są to warunki recydywy, więc mogę się oburzać bardziej (sam sobie to prawo przyznaję i ochoczo z niego korzystam).
No comments:
Post a Comment