Friday, July 28, 2017

Covery wzmacniają język. Despacito po śląsku

Czy ten wpis to upadek filologa? Link do serwisu o niewymawialnej nazwie, przebój odległy od harmonii Jana Sebastiana Bacha. DESPACITO to po śląsku NIY TAK GIBKO. Może nie uchodzi. A jednak.
Parę dni temu dzięki któremuś z serwisów telewizyjnych dowiedziałem się, że przebojem mijającego lata jest piosenka DESPACITO Luisa Fonsiego z „odważnym” tekstem i teledyskiem. Nie było to dla mnie specjalnie interesujące. Do dzisiaj. Dziś bowiem RMF ogłosił, że szlagier ten ma swoją wersję śląską.
Od grudnia 2014 roku, kiedy wziąłem do ręki tom Dante i inksi (zbiór poetyckich przekładów Mirosława Syniawy), nie jest dla mnie kwestią istnienie (górno)śląskiego języka literackiego. Teraz ciekawe, a dla Ślązaków ważne, czy język ten pozostanie w sferze rozproszonych deklaracji, indywidualnych wystąpień i książek, czy też rozwinie się poprzez używanie go w komunikacji codziennej i w mediach. To są miejsca, gdzie język nie funkcjonuje na poziomie arcydzieł. Dlatego ważne jest, żeby coś, czego słucha masowa publiczność całego świata (w ramach globalizacji), miało swoje odbicie w lokalnej kulturze.
Śląską wersją „Despacito” uraczyli nas w końcu twórca popularnego kanału na YouTube, Maciej Dąbrowski oraz jego żona – Aleksandra Kasprzyk, również YouTuberka, a także uczestniczka „The Voice of Poland”
Dzieło znajduje się pod następującym linkiem: https://www.facebook.com/zdupy/videos/1091975380934316/.


NIY TAK GIBKO
Pocuj moje lekutke dychanie na karku
Dej pocichu godać do twojygo dakla
Cobyś pamiyntoł, kej cie niy ma kole mie
Chca seblykać kusiolami niy tak gibko
Szrajbnōńć sie na ścianach twoigo labiryntu
I z cołkigo ciała zrychtować manuskrypt
Chodzi o to, powtarzam, że ważna jest nośność, a więc i społeczna doniosłość tekstu, z którym zetknie się kilkaset tysięcy osób. Oddziaływanie takiego tekstu polega na tym, że 1) powstał, a więc przełamał stereotyp funkcjonowania śląskiego jako wyłącznie MOWY ludzi starszych, słabo wykształconych, którzy nie opanowali w dostatecznym stopniu jedynego kodu godnego używania publicznie, czyli standardowej polszczyzny; 2) mamy to na piśmie, więc nie jest to tylko GWARA, czyli MOWA o niewielkim zasięgu terytorialnym; 3) jest tekstem literackim, a więc w mniejszym lub większym stopniu realizującym funkcję poetycką, autoteliczną języka, a nie jest tekstem folklorystycznym, co obala stereotyp, że jedyną formą kultury (górno)śląskiej może być i ma być folklor, i to jeszcze w spolonizowanym (ustandaryzowanym) harmonicznie i językowo wydaniu zespołu „Śląsk” itp.; 4) jest przekładem, a przekłady, to prawda wielowiekowa, „szlifują” języki, które się rozwijają, usprawniają, poszerzają stylistyczny zakres swego użycia. To niemało i dlatego o tym piszę.
Nie byłoby dobrze, gdyby jedynie mniej lub bardziej żartobliwe przeróbki, trawestacje, parodie przeważały w górnośląskiej produkcji literackiej. Owszem, istnieje zagrożenie utwierdzania przez nie stereotypu „śmieszności” mówienia czy śpiewania po śląsku. Ten balast podwójnej roli niosły i niosą ze sobą zarówno wierszowane ześląszczenia „Pawła i Gawła” (Uwe i Willi), jak i „Dorka, Dorka”, której wykonanie przez Andrzeja „Tolusia” Skupińskiego balansuje między parodią a liryzmem. Może obniża poetycką (?) wymowę piosenki „Jolka, Jolka” Budki Suflera, z pewnością pokazuje sowizdrzalską stronę heroicznej wizji żywota Ślązaków poczciwych (bliższych mitopoetycznym scenom apoteozy śląskich familii filmów Kazimierza Kutza niż demaskatorskim szarżom Janoschowego „Cholonka”). Tak też funkcjonują dziś w sieci klipy z Dorką:


Podsumowując. Jeśli ktoś będzie się gibał i nucił „Niy ma gibko”, to być może, wyginając śmiało ciało na parkiecie i później, uczestniczyć będzie zarazem w tworzeniu się historii języka.
Przypomnijmy w tym miejscu nieco obrazoburczo, że jakoby żartobliwa parodia „Eneidy” Wergiliusza z 1798 r., przełożona na żywy, więc chłopski, prostacki, niekształcony język okolic Połtawy, dziś w podręcznikach historii języka ukraińskiego figuruje jako pierwsze użycie żywego języka w literaturze.

Hola, hola, niy tak gibko. Ale pomyśleć chwilę zawsze warto.


No comments: