Miłe czy upokarzające? Śmiać się czy wściekać? Od wieluset lat osoby władające językami mniejszościowymi stawiane są w takiej oto sytuacji: powiedz coś swoim narzeczem. A oczekiwanie proszącego zwykle jest takie, że będzie to przede wszystkim śmieszne, choć może to być śmiech nie szyderczy, lecz pobłażliwy i radosny. No, masz takie obciążenie, ale całkiem nie do zaakceptowania to nie jesteś. Mówisz po... śląsku, bretońsku... ale możesz być.
Od razu powstaje relacja nadrzędno-podrzędna. W gruncie rzeczy nawet zaproszona do studia radiowego gwiazda telewizyjnego show staje się dostarczycielką uciechy, traci nieco blasku sławy. Posłuchajmy, jak Radio Zet „egzaminuje” Martę Manowską, prowadzącą program Rolnik szuka żony w TVP:
Oczywiście, mogę się mylić, bo opisane tu doświadczenia znam z obserwacji i świadectw. Sądzę też, że warto, by podobne wspomnienia Ślązaków z wojska, z wyjazdów na wczasy zostały gdzieś zebrane i przeanalizowane.
Powiedz coś po śląsku jako temat pracy naukowej bardzo by mi się podobał. Gdyby ktoś mnie chciał obdarzyć podobnymi wspomnieniami, na piśmie lub w wersji audio (wystarczy przecież nagranie na telefonicznym dyktafonie), byłbym wdzięczny.
No comments:
Post a Comment