Wczoraj apelowałem, żeby z okazji Dnia Języka Ojczystego po prostu afirmować swoją rodną mowę i nikogo nie pouczać. Ale dziś jest nowy dzień, ja zaś przeczytałem relację
Radia Katowice o happeningu Ślónskiej Ferajny na katowickim rynku. Czego dotyczył? Można się dowiedzieć z dwóch sąsiadujących komunikatów — może nie sprzecznych, ale dość rozbieżnych:
No to zanikanie czy promowanie?
Dlaczego Dzień Świstaka?
Bo każda inicjatywa dotycząca języka śląskiego z grubsza od 15 lat jest relacjonowana jak coś nowego, dziwnego, na pograniczu skandalu, ekstrawagancji i absurdu. Że taki Peter Langer, który od ładnych paru lat kreuje ciekawe wydarzenia, gdzie może, mówi o tym, co jest treścią wielu jego przedsięwzięć, pojawia się (w relacji) jak jakiś kosmita, a nie znany dyskutant i współpracownik ze wszech miar poważnego posła Plury.
Obcość
Dziwność i obcość. Relacja publicznej lokalnej rozgłośni w stolicy województwa prezentuje język mieszkańców dużej części tego województwa jako coś trudnego. Tak trudnego, że nie sposób przepisać słowa blicablajter z pudełka. W relacji Radia Katowice: blitzableiter. Nieudolność, dorabianie gęby, że wszystko to całkowicie niemieckie? Ignorowanie napisów na bluzach, deklarujących miejsce śląskiej tożsamości pomiędzy niemieckością a polskością — przynajmniej w rozumieniu bohaterów wydarzenia. Relacja nie musi być propagandowa ani manipulacyjna.
Zdjęcie ze strony telewizji
TVS.
Treść, jakość, wydźwięk
Jeszcze raz. Są fakty, jest nawet news — że ma przyjechać sejmowa komisja zajmująca się mniejszościami, żeby odfajkować posiedzenie i znowu (która to już kadencja) „nie zdążyć” przed wyborami dokończyć żadnych procedur. To sprytniejsze niż wywoływanie emocji pozytywnych u jednych, a negatywnych u innych. Chroniczne niezdążanie w ciągu czteroletnich kadencji parlamentu wprowadzenia kilku słów do odnośnej ustawy jest obraźliwe dla ludzi zaangażowanych w te zmiany. Wynika jednak zapewne z chłodnej kalkulacji, że ludzi tych jest na tyle mało, że opłaci się korzystać z obojętności lub niechęci pozostałych dla tych inicjatyw.
Wróćmy jednak do relacji Radia. Są fakty, jest news, a oprócz tego żonglowanie pojęciami gwara, godka, język. Nieodpowiedzialna dezynwoltura. Może Langer też nie był zbyt koherentny w wypowiedziach, ale czy to nie media w swych relacjach mają porządkować dane i pomagać rozumieć świat swoim odbiorcom. Choć i niedoskonała relacja jest lepsza niż przemilczenie.
Wydźwięk? Nie mam zgrabnego podsumowania, bo mnie to jednak oszołamia, choć niby jest małe i niewinne.